Covid – 19 czyli trudny okres dla ojca.

Już nigdy życie nie będzie wyglądało tak samo.

Zastrzegam sobie wszelkie prawa do moich fotek i nie wyrażam zgody na zamieszczanie i kopiowanie ich bez mojej wiedzy i zgody.

Zgodnie z ustawą z dnia 4.02.1994 r. o prawach autorskich, zabraniam kopiowania treści tego opowiadania bez mojej zgody, oraz wykorzystywania go na swój użytek.

Granica Polsko-Niemiecka

Chciałbym zacząć od tego jak teraz u nas w Polsce wygląda cala sytuacja. Mamy 03.05.2020 piękną popołudniową niedziele, można by powiedzieć ze to weekend majowy. Niestety w tym roku wszystko wygląda zupełnie inaczej, wystarczy wyjść na ulice, by zobaczyć, że ludzie podzieli się na dwa typy. Pierwszy z nich, chodzący w maseczkach ochronnych, ale nie tylko, wielu ludzi także nosi maseczki budowlane, które chronią tylko i wyłącznie przed drobinami kurzu, pyłu itp. Nie ma to nic wspólnego z ochroną przed jakimkolwiek wirusem, który lata w powietrzu. Jest na szczęście tez drugi typ ludzi, do którego się zaliczam. Stałem dziś przed sklepem Żabka, w bardzo długiej kolejce. Już tam da się zaobserwować ludzi, którzy noszą maseczki i tych, którzy maja je w kieszeni albo zawieszone na szyje. Powstała mała dyskusja i pewna pani w ciąży zapytała się nas, czemu nie nosimy założonych. Chłopaki jej powiedzieli wprost „ maja wyjebane na tą fałszywą propagandę”. Ja już nie chciałem się wypowiadać. Pani w ciąży miała założoną grubą maskę, którą chyba sama uszyła. Gdzieś w internecie czytałem wypowiedź lekarza na temat noszenia maseczek przez kobiety w ciąży, mówił że powinno zostać to zakazane, gdyż robią krzywdę, nie tylko sobie, ale i tez dziecku, które po prostu w ten sposób jest niedotleniane, co prowadzi do zmian w organizmie płodu / dziecka , które zachodzą bardzo szybko i nieodwracalnie. Co do noszenia maseczek, nie mam nic przeciwko, ich noszeniu w miejscach takich, jak galerie, duże markety, czy w komunikacji miejskiej, reszta miejsc jest absurdem. Patrząc przez okno, widząc ludzi biegających, jeżdżących na rowerach, uprawiających różne aktywności ruchowe w maseczkach, czyż to nie daje wiele do myślenia? Boli mnie niewiedza, jak i głupota społeczeństwa, które, jak by nie patrzeć, należy do Europy. Polska jako kraj, który dużo w swojej historii przeżył, nie da się ukryć, jest bardzo zacofanym społeczeństwem, które nie jest jeszcze gotowe na wiele zmian. Krzywdząco powiem, niestety, wiele starych, jak i ludzi w średnim wieku, musi umrzeć, byśmy mogli iść naprzód. Wracając do tematu, tyle przeżyliśmy w historii, a nie potrafimy się postawić władzy, która teraz pokazała nam, jak nigdy, gdzie jest nasze miejsce – na kolanach. Patrzę na postępowanie osób, które zostały wybrane głosowaniem większości ludzi w Polsce. Nagle od stycznia, czy tez lutego, zostaje nam zabrana swoboda, nietykalność cielesna, jak i też psychiczna. W ciągu paru miesięcy cofnęliśmy się o jakieś 20 lat wstecz, zgadzamy się na więzienie nas bez większych podstaw. Ludzie uczciwi, zdrowi, odprowadzający podatki, tracą prawa do własnego zdania, do wolności. Wracający z zagranicy ludzie, którzy pracują ,by utrzymać swoje rodziny, firmy, chcący żyć na trochę wyższym poziomie, zostają zamknięci bezkarnie w domach na 14 dni, pod rygorem robienia sobie zdjęć na Aplikacji co parę godzin. W telefonach aplikacja prosi o dostęp praktycznie do wszystkiego, nawet GPS musi być włączony. Gdy telefon zgubi zasięg, w ciągu chwili pojawia się policja pod domem, by sprawdzić, czy dana osoba nie opuściła kwarantanny. Jest to bzdura, znajomi nie zostali ostatnio wpuszczeni do Niemiec i zostali zawróceni na granicy. Nie przekraczając jej, polska służba graniczna widząc cale zajście uznała, ze granica została jednak przekroczona. Oczywiście koledzy dostali 14 dni kwarantanny. Starali się w sanepidzie wyjaśnić sytuacje, ale okazało się ,niestety, ze maja tam taki burdel w papierach, ze nie są w stanie pomóc i moi koledzy musieli zostać w zamknięciu. Można by stwierdzić, ze zostali na 14 dni bez pracy i bez pieniędzy, zamknięci w mieszkaniu bezprawnie. Naprawdę chcemy taka władzę? Trzy miesiące straszenia ludzi w telewizji niepełnymi informacjami, lub wprost kłamstwami. COVID-19, to nic innego jak światowa manipulacja, i „straszak”, jak ja to mowie, na „niegrzeczne dzieci”.

Teraz inaczej, kraj inny, w którym poznałem lepiej sytuację, niż sytuację w Polsce… Niemcy

Polecimy szybko i na temat porównując. Przedszkola i szkoły, tak samo zamknięte, chociaż moim zdaniem oni zamknęli je dla spokoju w społeczeństwie. Sklepy zamknięte, lecz nie wszystkie. W samym Berlinie są otwarte 2 Galerie, Lidle, Aldiki, Edeki itp. są otwarte, ale można wejść tylko i wyłącznie z wózkami, które są cale dezynfekowane. Żadnych rękawiczek i obowiązku mycia rak, jak w Polsce. Przeżyłem taką sytuacje w polskim Obi, kazano mi, przed wejściem na salę, umyć ręce czymś, w takim „psikaczu”, jak na opryskiwaniu sadzonek przed szkodnikami. Potem musiałem założyć na ręce woreczki śniadaniowe, bo nie miałem rękawiczek. Czytelniku czytający, czy w tym momencie nie widzisz tu absurdu???.

Kilometry aut czekających na wjazd.

Wracając do Niemiec, pod presją społeczeństwa ,jest teraz obowiązek noszenia masek w dużych sklepach, jak wyżej pisałem. Parki, lasy, polany itp. nie zostały zamknięte, nawet na jeden dzień. Najzdrowsze miejsca, w których samo przebywanie daje organizmowi wiele plusów, działających na wzmocnienie odporności. Jak Polakowi zakażą chodzenia, to nie chodzi, bo tam czeka na niego ZŁOOO. Pewnie „Buka” z Muminków pojawiła się w tych miejscach, równie prawdopodobne jak spotkanie Covid-19. Uprawianie sportu, spacerowanie, praca itp. w Niemczech – bez maseczek, normalne podejście. Od miesięcy lekarze specjaliści mówią i trąbią, maseczki, że tak powiem, gówno dają!!!. Równie dobrze ktoś napisał: „teraz każe rząd wam nosić maseczki, byście się przyzwyczaili, potem już tylko nam kagańce założą na mordy”. Restauracje w Niemczech funkcjonują, trochę w innej formie, bo wszystko na wynos, można przyjść zamówić ale nie można jeść w lokalu. Praca działa tam całkowicie normalnie, tamtejsza władza wie, ze nikogo nie stać na to, by cały kraj przestał pracować. I ze zdrowie psychiczne społeczeństwa jest równie ważne, jak dbanie o higienę w tych czasach.

To teraz trochę faktów, odsyłam do wielkiego podsumowania całej Historii Covid-19 szwajcarskiego lekarza. Nie on pierwszy już zaczął mówić o fałszywej pandemii. Niestety nawet YT zaczął blokować wszystko co związane z hasłem tego wirusa. Tracimy z miesiąca na miesiąc coraz więcej, już nawet wolność słowa, nie można już mieć własnego zdania. YT pokazuje nam, ze cenzura wróciła, wielu ludzi nawet o tym nie wie, myślą ze po prostu temat sie kończy.

Polecam poczytać: kliknij mnie 😉

Na szczęście, mnie kryzys finansowy związany z pandemią, czy jak tam kto chce to sobie nazywać, aż tak nie dotknął. Z moich złych założeń na początku tego szaleństwa i błędnej decyzji straciłem maksymalnie 70tys zł, ale mogło być dużo gorzej. Ludzie tracą cale dorobki życiowe, widzę to w swojej rodzinie, na własne oczy. Dlatego nie narzekam, tylko cieszę się tym, co mam. Lecz chciał bym tez inna kwestie poruszyć, o czym nikt nie mówi głośno. Bo o takich rzeczach można się dowiedzieć będąc w temacie i gdy ciebie to osobiście dotyka. Sam nie znalem problemu wiele lat temu i nie spodziewałem się, na jaką ogromną skalę jest to problem. Ojcowie zmagający się z tym każdego dnia, czekając na łaskawość matek. Nie mówiąc już o tych, którzy nie wytrzymali walki i już ich nie ma z nami. Mnie osobiście przez fałszywą pandemie i wirusa, który jest już na świecie od dawna, bo wcześniej po prostu nie był tak nagłośniony medialnie. Z moją kochaną córką przez tą sytuację nie widziałem się już 2 miesiące, a zaraz będą 3. Sprawy sądowe przeciwko pseudo dobrej Matce, która chce tylko dobra dziecka, zostały przesunięte. Dodam, że na wyrok tej sprawy czekam już 3 lata, a dziecko rośnie, natomiast ja jestem coraz bardziej odsuwany od bycia jej tatą.

Nie tylko ja mam ten problem, czytam na forach, gdzie inni ojcowie wypowiadają się na temat matek. Dla nich to teraz idealna sytuacja, by bezkarnie zabrać, tak dla nas ważne, spotkania ze swoimi pociechami. Pod peleryna Covid-19 i strachu o dziecko, ja mam chociaż czasami, możliwość zobaczenia córki na kamerce. Można to nazwać wielkim szczęściem, ale nie da się porównać tej godziny rozmowy przez komputer raz na dwa tygodnie, do przy normalnego regularnego spotkania w cztery oczy. Rozmawiam z byłą partnerką i co jakiś czas pytam, czy da mi się zobaczyć z moim skarbem? Odpowiedz jest zawsze ta sama…

Jedyna możliwość, to zrobienie testów, by zobaczyć dziecko, a w Polsce jest to niemożliwe. Niestety tez, same testy są gówno warte i co ja ,biedy tata, stęskniony za córka, ma zrobić? Nic… zacisnąć zęby i czekać. Nikt nie wie, ile to będzie czasu trwało, czy dziecko zobaczę za miesiąc, może dwa, czy za pól roku. Czym się różni moje życie od matki, patrząc już na to, jakby to był prawdziwy groźny wirus. Ja: praca, sklep, domu, prysznic, kolacja, spać. Nasze życie wygląda tak samo Ewa ma taką samą szansę przynieść wirusa do domu. Mieszka w domu wielorodzinnym, inne rodziny tak samo pracują, robią zakupy. Może już w ich otoczeniu jest ten wirus, absurdem jest to, ze ja byłem ostatnio 2 tygodnie w domu. Nie miałem kontaktu z innymi ludźmi, a matka co mi powiedziała: – „Nie, bo jest wirus. Nie będę narażać dziecka.” Chyba na dupie go mam od siedzenia, bo nigdzie indziej go nie mogłem złapać… . Moja cierpliwość ma tez swoje granice, a to wszystko idzie w złym kierunku, ale zaraz opiszę parę akapitów niżej. Co do testów, niestety nie tylko moim zdaniem można sobie nimi dupę podetrzeć:

„Badanie chińskich lekarzy opublikowane na początku marca w Chińskim Dzienniku Epidemiologii (Chinese Journal of Epidemiology) podkreślające zawodność testów na obecność wirusa powodującego Covid-19 (około 50% fałszywie-pozytywnych wyników u pacjentów bezobjawowych), zostało wycofane. Szef grupy, która przeprowadziła badanie, dziekan szkoły lekarskiej, nie chciał zdradzić powodów tej decyzji usprawiedliwiając się „wrażliwością tematu„, co może oznaczać naciski polityczne. Niezależnie od tego badania, zawodność tzw. testów PCR jest znana od dawna: przykładowo, w 2003 r. w kanadyjskim domu opieki testy wykazały, że doszło do masowej infekcji koronawirusem powodującym SARS, jednak później okazało się, że był to wirus zwykłego przeziębienia (które również może być śmiertelne dla określonych grup wysokiego ryzyka).”

Źródło cytatu: kliknij mnie 😉

Dalej twierdze, ze największe zagrożenie jakie mamy w każdym domu w Polsce, to telewizor i łykanie tej propagandy. Kim są te matki i jak mogą spać spokojnie każdej nocy, niszcząc komuś życie. Potem słyszy się w Tv, ze jakiś ojciec porwał swoja córkę i matkę. Ostatnio moja była do mnie napisała: – Widziałeś, jakiś „zwyrol” ukradł rodzinę spod domu”. Mówię do niej, patrz na moją sytuację, nie oceniaj faceta pochopnie. Każdy ma jakąś historię i powiedziałem jej, ze głowę dam sobie uciąć, ze jak nie zabił swojej byłej od razu, to na pewno chce wszystko naprawić, ale nie umiał już tego inaczej zrobić tylko właśnie tak. To już błaganie i desperacja. I co się okazało, matka przez wiele lat utrudniała facetowi widywanie się z córka, on je bardzo kochał, nawet była partnerkę. Bardzo dobrze znam to uczucie, ostatnio mieliśmy rozmowę z dziewczyną na ten temat. Miłość w życiu mam jedną, wiele kobiet się przebijało przez moje życie, ale ta jedna jedyna już od dawna jest w moim sercu i nic tego nie zmieni. Każdej innej mogę dać: szacunek, szczerość, wierność ale nie miłość. Ja nauczyłem się i nie zostawiam od tak związku i kobiet a te cechy znaczą, często dużo więcej od miłości. Ale wracając do faceta, co ukradł rodzinę, znaleźli ich na Bawarii w jego domu, nie były źle traktowane, ani na sile wiezione. Z tego co pamiętam matka wycofała wszystkie oskarżenia i temat umarł w tv i internecie. Co było dalej, nie wiem, mam nadzieje ze są razem i facet cieszy się odzyskana rodzina całym sercem. Mowie zawsze miłość jest wielka, nie oceniaj, bo słyszysz ze facet zabił partnerkę i siebie potem, ale dlaczego to widza tylko oni. Każda śmierć ma swoje drugie dno, myślimy ze jesteśmy nieśmiertelni i możemy niszczyć drugą osobę bezkarnie. Takich przypadków są tysiące, ale nie są nagłaśniane, nie można zrobić większej krzywdy facetowi, jak utrudniać mu miłość do swojego dziecka.

Wracając do tematu. Dnia 04.05.2020 granice zostają otwarte, dla każdego pracującego, albo uczącego się człowieka. Jakie matka mojej córki będzie miała wytłumaczenie, przeziębienie dziecka, czy co… byle bym jej nie widział…

Dalej czytam, rozmawiam z ludźmi w takiej samej sytuacji co ja, nie możemy zrozumieć tego, dlaczego one tak robią… Dalej tęsknią?? kochają?? nie umieją sobie ułożyć życia z nami blisko, w jakimś stopniu skazane na nas ??.

Moja kochana Ewa, ze tak ja nazwę, posunęła się jeszcze bardziej, co szokuje wielu na forum ojców i matek walczących o pociechy. Wasze prośby, co do mojego wpisu „prawo-ojca-prolog” ,ze powinienem trochę bardziej nakreślić sytuacje, jaka jest teraz. Żeby mogli czytać historie od samego początku , wiedząc już jak jest teraz i mieć możliwość zrozumienia, jak to się wszystko zmieniło.

Trochę zajeło ale w internetach nic nie ginie. Mataka i jej nowy partner i mój skarb :*

Tak więc, wygląda to tak, w szybkim skrócie. Mamy między sobą chyba 3 albo 4 sprawy sadowe, główna z nich, to o prawo do wiedzeń moich z Nadia. Sprawa się już dawno skończyła, był wyrok, o moich spotkaniach, jeszcze go nie mogę tu przedstawiać, bo Ewa zrobiła apelacje. W skrócie, nie zgadzała się na to, by córka naprzemiennie spędzała święta ze mną i z nią i o parę za długich weekendów. Kobieta stara się jak najwięcej ukraść z moich spotkań, walka jest nawet o 30 minut . Twierdzi, ze nie będzie miała kiedy spędzać czasu z córka ,jak zacznie pracować… . Patrząc na to z mojej strony, ona ma w dupie, ze ja dziecka nie widuje regularnie i często jest tak, ze 3 miesiące, nawet raz było 6 miesięcy, bez najmniejszego kontaktu. Nawet się kobiecina nie poczuła do wysłania mi wiadomości typu: – „Wszystko u nas jest dobrze”. Z małym zdjęciem córki, żebym widział, jak się zmieniła przez te miesiące. Nic z tych rzeczy, wykorzystała to w druga stronę. Po długich przerwach, córka nazywa mnie wujkiem, ostatnio zaczęła na mnie mówić Damian. Trochę ja starałem się ją tego nauczyć, a trochę jej matka, żeby mi nie przyszło do głowy nauczyć ją nazywania mnie „Tatą”. Patrząc jak to było z Agata, jej młodszy Igorek tez mówił na mnie „tata”, nic nie było w tym dziwnego, ale na swojego biologicznego ojca, tez mówił „tata”. Tutaj Ewa zrobiła coś dużo gorszego, nauczyła Nadie mówić na jej partnera „Tata”, a ja co, wujek :)? Analizę zostawię wam… . Ja tak naprawdę o 2 latach życia mojej córki nic nie wiem, pięknie wykreśliła mnie z życiorysu Nadii. Ja na spotkaniach staram się ją uczyć po swojemu wielu rzeczy, jak np. nazywania mnie „ Tatą Damianem”. Niestety przy takich dużych przerwach, moje starania, zostają pewnie zapomniane. Czy mój słodziak miał chrzest, parę osób się pytało, a ja po prostu, nie wiem… nigdy nie dostałem odpowiedzi na to pytanie. Kiedy zrobiła pierwsze kroki itp. tez nie wiem, brak filmików zdjęć itp. BEDE WALCZYC DALEJ!!! Trwa już to długo i potrwa jeszcze… . Mam dla kogo walczyć. Ani ja, ani Ewa pewnie nie spodziewała się, ze tak długo to potrwa. No niestety, mamy takie same charaktery… nie poddajemy się i jesteśmy bardzo uparci… resztę poznacie w kolejnych wpisach w kategorii „Prawo Ojca”.

sesja zdjęciowa, kosztowna ale jest efekt 😉
Pozdrawiam Panią fotograf i polecam, wiele godzien wytrzymał z takim marudą jak ja 😉 .

KARMA:

Ja wychodzę z założenia, ze karma istnieje i dostaje po tyłku za to, ze nie spróbowałem, nie zaryzykowałem stworzyć rodziny, jak był na to czas. Chciałem tych testów dna, nie dowierzałem, ze to moje dziecko, sugerując się za bardzo tym, czym się zajmowała… . Każdy tez mi mówił: „ To nie twoje dziecko, a ona chorobliwie w tobie zakochana, zrobi wszystko byś wrócił”.

Więcej w innych wpisach by wyjaśnić bardziej całą sytuację. Za to teraz cierpię, ale ile można, wychodząc z tego założenia o karmie, ostatnio trochę zgłębiłem informacje dzisiejszym życiu moich byłych, które dużo krzywdy tez mi zrobiły i jestem w wielkim szoku ,ani jednej kobiecie nie układa się dobrze. Teraz ostatnio złapałem kontakt z jedną z nich i porozmawialiśmy, wiele sobie wyjaśniliśmy. Nie ma już nic między nami ze starych czasów, mamy nowe karty i jej się los odwrócił. Zaczyna stawać na nogi i to z przytupem. Wiem, że niektórzy powiedzą, że to trochę zabobony i filozoficzne zagadnienie. Ja chyba mam coś w sobie z diabła, albo karma istnieje i się odgrywa na każdym z nas, za każde zło dostajemy od życia karę. Ostatnio rozmawiałem z kolega w pracy, mówię:

D: Zobacz, wkurzyło mnie w pracy 4 kolesi i oni już nie pracują, zostali zwolnieni.

D: Teraz ten ziomek, mnie wkurwia strasznie….

Co się okazało od czwartku nie pracuje, może mam jakaś manie haha, ale coś w tym jest. Nie wiem co się dzieje u moich 3 byłych, może akurat im idzie świetnie, za to cala reszta hmm tragedia. Ja osobiście, jestem osobą ugodową i nie trzymam długo gniewu, żalu itp. Staram się szybko stawać na nogi i żyć dalej, może Ewie tez się nie układa tak, jak to sobie zaplanowała i ja jestem osoba, na która wylewa cały swój żal, gniew życiowy. Może jej facet ja zdradza, bije, nie zapewnia jej tego. co by chciała, ale mam to w dupie nie powinno się to odbijać na mnie i Nadii. Miała wybór, była szansa naprawienia tego wszystkiego, nie będę zdradzał zbyt wiele zapraszam do katalogu: „prawo-ojca”

Autor bloga: Damian les

Autor: Damian Les

Witam wszystkich mam na imię Damian mam 30 lat.

4 myśli na temat “Covid – 19 czyli trudny okres dla ojca.”

  1. Hmm, mam wrażenie, że lepiej bym nie pisała co naprawdę sądzę o tej sytuacji. Mogę powiedzieć, że się z wieloma zagadnieniami w tym poście nie zgadzam, ale rozumiem podejście.

    Polubienie

  2. moja sytuacja jest trochę inna. Mój mąż wyjechał do pracy za granicę i niestety przez całą sytuację i kwarantannę nie może wrócić. Czekamy wszyscy, dzieciaki tęsknią, ale niestety nic się nie da zrobić.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij